Dziecko Edyty Bartosiewicz

 

Po długiej przerwie artystka nagrała kolejny album. Najnowsza płyta pt: ”Dziecko” pojawi się na rynku muzycznym już w czerwcu.
Z niecierpliwością czekaliśmy na Edytę w naszym studiu fotograficznym. Nie mieliśmy dużo czasu. Jednak Edyta zachowywała się jak prawdziwa profesjonalistka. Dlatego bardzo szybko uporaliśmy się ze zdjęciami. Potem poszłyśmy na kawę do naszego barku. Rozmawiałyśmy niemal o wszystkim.

Edyto, czy nie było Ci przykro, że w tym roku nie dostałaś „Fryderyka”?

Nie miałam prawa być nominowana w żadnej kategorii. Zresztą sama chciałam zniknąć na moment. Było mi to potrzebne. Myślę, że dobrze się stało, bo ludzie ode mnie odetchnęli.

Już niedługo ukarze się Twoja najnowsza płyta. Czy będzie ona kontynuacją poprzedniej?

W muzyce nie można niczego zakładać z góry. Podejrzewam, że z każdym artystą jest tak, iż jego ostatnia płyta różni się od poprzedniej. Przecież człowiek się zmienia, spotyka nowych ludzi, przeżywa nowe sytuacje. Od ostatniego albumu „Szok’n’Show”, który ukazał się we wrześniu 1995 roku, minęło trochę czasu. Moja najnowsza płyta nosi tytuł „Dziecko”. Dosyć długo szukałam odpowiedniej nazwy. „Dziecko” – to tytuł jednej z piosenek znajdujących się na albumie. Oczywiście nie należy rozumieć go zbyt dosłownie – to nie jest płyta dla dzieci. Gdy przeanalizowałam cały materiał, stwierdziłam, że jest dużo rzeczy, które odnoszą się do tytułu. Jestem osobą, która w snach często powraca do dzieciństwa. W takich snach czuję się bardzo bezpiecznie, być może dlatego, że było to już dawno. Dzieciństwo jest najważniejszym etapem, kształtuje nas. Wszelkie kompleksy, to co się w nas dzieje, wynika z dzieciństwa. Na płycie znajduje się wiele piosenek z tekstami związanymi z moim życiem. Moja muzyka powstaje bardzo szybko. Każdy z utworów na najnowszym albumie jest nowy – z wyjątkiem jednej piosenki, która napisałam mając osiemnaście lat. Miałam jej nie umieszczać na krążku, bo wcześniej nagrałam ponad dwadzieścia piosenek. Zastanawiałam się nad wydaniem podwójnej płyty, jednak do tego nie doszło. Chciałam stworzyć płytę, której będzie się dobrze słuchało. Muzyka wychodzi ze mnie. To duży prezent, jaki dostałam w życiu od natury, od Boga. Nad tekstami zawsze pracuję wolniej. Ułożyłam je, jadąc samochodem. Lubię prowadzić auto – czasami nawet bez celu. Przez ostatni rok sporo jeździłam po Polsce.

Czy jesteś spokojna o tę płytę? Poprzednie zostały przyjęte fantastycznie.

Jeżeli miałam pewne obawy, to tylko w studiu, podczas nagrywania. Jestem przecież odpowiedzialna za tę płytę jako producent. Po raz pierwszy nagraliśmy ją „na setkę” – tzn. wszyscy usiedliśmy w studiu i zagraliśmy. Zauważyłam, że zawsze gdy gram z chłopakami, to oni jakby lepiej grają. Dzięki temu, że wspólnie nagrywaliśmy, słyszeliśmy od razu, jak brzmi cały numer. Utwory są bardzo zróżnicowane. Pierwsza piosenka nosi tytuł „Jenny”. Tekst napisałam pod wpływem bliskiej mi osoby. W pewnym sensie utożsamiam się z tą piosenką. I nie tylko ja – kiedy usłyszały ją moje koleżanki, każda z nich stwierdziła, że jest to piosenka o niej. Utwór „Pomyśl o mnie”, który grałam wcześniej (pojawił się w radiu), nie znalazł się, niestety, na płycie. Po prostu nie wytrzymał konkurencji z nowszymi numerami. Tak samo było z utworem pt: ”To był tylko moment”, który grałam w Sopocie. Tak to już jest, że pewne pomysły po pół roku stają się czymś starym i odległym. Marzę o tym, żeby numery, które nie ukazały się do tej pory na moich płytach, wydać na jednym albumie. To, że tak długo byłam nieobecna, nie jest przypadkowe. Chciałam, żeby moja nowa płyta budziła jakieś emocje. Wiem, że dużo ludzi interesowało się tym, co się u mnie dzieje. Nie traciłam kontaktu z fanami, dostawałam od nich wiele listów.

Co robiłaś w tym czasie?

Wbrew pozorom wcale nie miałam wakacji. Przez dziewięć miesięcy grałam koncerty (dałam ich ponad osiemdziesiąt), a więc spędziłam ten czas bardzo pracowicie. Potem zaczęły się przygotowania do nagrania płyty. Jeśli chodzi o wakacje, to miałam pojedyncze wypady, np. do Krakowa i Gdańska.

Lubisz obserwować ludzi, Edyto? Czy sądzisz, że ich rozumiesz?

Coraz bardziej czuję ludzi. Często starają się wywrzeć na otoczeniu określone wrażenie. Mnie się wtedy coś nie zgadza i czuję, że w głębi duszy ci ludzie są inni. To czasem się sprawdza. Zmieniłam sposób obcowania z ludźmi. Kiedyś poznawałam bardzo wielu, ale powierzchownie. Teraz mam mniejsze grono znajomych, ale znam ich głębiej. To znajduje odbicie w moich tekstach. Nawet jeśli piosenka wydaje się wesoła, to zawiera w sobie nutkę melancholii. Nie da się ukryć – jestem osobą melancholijną. Nawet wtedy, gdy gram utwory mocniejsze , jak na płycie „Sen” czy „Szok’n’Show”. Gdy się cieszę, przeżywam to mocno. Chciałabym, żeby każdy wybrał sobie coś z moich piosenek dla siebie. Nie mam zamiaru nikomu nic narzucać. Ta płyta jest dla mnie naprawdę ważna. Przekonałam się o tym już w studiu, ponieważ przeżyłam tam wiele stresujących sytuacji. Nie było to zwykłe nagrywanie. To był właściwie kawał życia.

Sprawiasz wrażenie osoby wytrzymałej, „nie do zdarcia”...

To prawda. Wytrzymała – to właściwe określenie. Padam ze zmęczenia, a jednak ciągnę dalej, jak to Koziorożec. Nie zależy mi na tym, żeby album dobrze się sprzedał. Ważne jest, żebym ja sama mogła go posłuchać. Moje albumy to kawałek życia, które wystawiam na sprzedaż.

Jak Ci się zdaje – jaka będziesz za kilka lat? Czy myślałaś już o tym?

Sama nie wiem, co będzie za parę lat. W moim obecnym, bardziej kobiecym wizerunku czuję się dobrze. Długo uciekałam od tego, że jestem kobietą. Najnowsza płyta jest właśnie przesiąknięta klimatem kobiecości. Wracam tu także do mojego dzieciństwa. Wydawało mi się, że byłam normalnym dzieckiem. Każdy czasami myśli, że jest niezrozumiany, nieszczęśliwy – takie jest prawo dzieciaków (pewnie niedługo mnie również będzie to dotyczyło, ponieważ mój syn, Alex, ma już 6 lat). Okazuje się jednak, że moje otoczenie postrzegało mnie jako osobę dziwną. Wiele razy czułam się osamotniona, niezrozumiana. Piosenka „Jenny” doskonale to oddaje. Dzieciństwo i wczesna młodość to jest superokres i żałuję, że po raz drugi nie będę mogła tego przeżyć.

Pomówmy o Twoim synku. Wyobraź sobie, że przyniesie ze szkoły uwagę w dzienniczku. Jak zareagujesz?

Taką sytuację wyobrażałam sobie już wtedy, gdy się urodził. Snułam plany na przyszłość. Alex jest bardzo wrażliwym chłopcem. Wie więcej o komputerach niż ja. Myślę, że kiedyś będziemy dobrymi przyjaciółmi. Bardzo go kocham i dlatego nie chciałabym ograniczać go moim sposobem życia, namawiać do muzyki. Alex bardzo lubi jak zadaje mu się różne zagadki. Kiedyś powiedziałam mu, że pierwiastek z czterech to jest dwa. On to zapamiętał. Jakiś czas potem jechaliśmy razem z koleżanką autem i ona zaczęła zadawać mu zagadki matematyczne. On odpowiadał, Wreszcie, zrezygnowana, powiedziała do Alexa – może wiesz, ile wynosi pierwiastek z czterech, na co Alex odpowiedział: „dwa”. Śmiesznie wtedy wyszło, bo nie sądziłam, że on to zapamiętał. Jako rodzic na pewno będę się starała zwracać uwagę na to, czym interesuje się moje dziecko – po to, żeby mieć z nim wspólny język, ale też dotrzymać mu kroku.

Kto jest dla Ciebie autorytetem?

Autorytet to duże słowo. Czasami może się okazać, że zwykły człowiek powie mądre zdanie, które wyraża to co czuję. Szanuję tego, kogo lubię, i odwrotnie.

Kiedy masz dołki psychiczne, jak sobie z nimi radzisz?

Oczywiście dołki mi się zdarzają, jak wszystkim. Podejrzewam, że gdyby ich nie było, nie powstałyby moje piosenki.

Wspomniałaś, że uwielbiasz jeździć samochodem.

Wstyd się przyznać, ale prowadziłam samochód, zanim zrobiłam prawo jazdy. Wtedy nie zdawałam sobie sprawy z tego, jakie można ponieść konsekwencje za to, że prowadzi się samochód bez odpowiednich dokumentów. Miałam 16 lat.

Czego mamy Ci życzyć?

Byle nie pęknięcia przedniej opony, bo mogłoby się to dla mnie źle skończyć. Poza tym – żebym nie straciła starych fanów, a pozyskała nowych. Być może moją nową płytą zainteresuje się ktoś, kto uważał dotąd, że jestem kiepska...

Rozmawiała: Agnieszka