Emocje na wierzchu

 

Jakie wrażenie po koncercie w Poznaniu, pierwszym w ramach trasy promującej najnowszy album „Dziecko”?

Z niecierpliwością wyczekiwaliśmy tej trasy. Nie jest ona przez nikogo sponsorowana, więc tak jak nigdy zależy nam na jak największej publiczności. Mamy ze sobą profesjonalne oświetlenie i nagłośnienie. Bardzo ucieszyliśmy się, że już na pierwszym koncercie w Poznaniu było mnóstwo ludzi i wszyscy znali teksty piosenek z albumu „Dziecko.”

Jaki będzie program warszawskiego koncertu?

Koncert rozpoczyna intro, trochę kościelne, które przeradza się w numer „Wśród pachnących magnolii”. Staramy się stworzyć program, który miałby swoją dramaturgię, ciekawie się rozwijał. Gramy wszystkie numery z „Dziecka”, a także piosenki z poprzednich płyt. Nie chcemy jednak trzymać się sztywno programu, wszystko zależy od publiczności. Dużo rzeczy może się wydarzyć spontanicznie.

Jak długo rodziło się „Dziecko”?

Około półtora miesiąca (nie liczę przerw). Najwięcej czasu zajęły nam zgrania, np. „Jenny” była zgrywana aż trzykrotnie. Na płytę miałam aż 25 piosenek. Z 13 musiałam zrezygnować, ale naprawdę nie są one gorsze od tych, które znalazły się na albumie.

Skąd nazwa płyty?

Od tytułowej piosenki. Dopiero po nagraniu całej płyty wszystko ułożyło się w jedną całość. To bardzo szczery materiał, ale zostawiający pewien margines mojej tajemnicy. Kiedyś bardzo wstydziłam się moich słabości, myślałam, że trzeba być zawsze silną. Zrozumiałam, że to właśnie okazanie słabości może być największą siłą.

Czy na Twoją twórczość mają wpływ zmiany w muzyce, np. ekspansja muzyki tanecznej, trip hopu, techno?

Jestem na bieżąco z nowościami muzycznymi, słucham każdej muzyki i dzielę ją na dobrą i złą.
„Dziecko” nagrywaliśmy prawie w całości „live” i komputery byłyby tu trochę jak pięść do nosa. Chociaż Romek Kunikowski gra takie partie na instrumentach klawiszowych, które mogą kojarzyć się z bardzo nowoczesnym graniem.

Czy są już plany następnej płyty?

Nie wiem, co będzie na następnej płycie. Muszę zapoznać się z komputerami, bo mój prawie siedmioletni syn już dalej w tej dziedzinie zaszedł niż ja. Zobaczymy.

Rozmawiał: Robert Rybarczyk